Dzień radości
Na Mszę Beatyfikacyjną Rodziny Ulmów szedłem z pielgrzymką parafialną z Albigowej, koło Markowej. Mam w tej wsi rodzinę i razem stawiliśmy się na zbiórce pod kościołem o godzinie 5.15. Było jeszcze ciemno, pobłyskiwały światła komórek. Sąsiadka, gdy dowiedziała się że będę uczestniczyć w tej parafialnej pielgrzymce przygotowała nam składane krzesełka, które później na markowskich błoniach przyniosło sporo ulgi w trwaniu na modlitwie przed Mszą i uczestniczeniu w całej uroczystości.
Ks. proboszcz dał znak do wymarszu i ruszyliśmy na wschód w stronę Markowej. Było nas około setki osób w różnym wieku, rodziny z dziećmi, sporo młodzieży, która grą na gitarze i śpiewem zachęcała nas do modlitwy. Na początku towarzyszyła nam jaśniejąca silnym blaskiem gwiazda zaranna, która stopniowo blakła. Szliśmy w promieniach budzącego się słońca, wchodząc i schodząc z kolejnych wzgórz wśród zaoranych już pól. Rozciągnięty wąż ludzkich postaci odmawiających i śpiewających różaniec zanurzał się od czasu do czasu w obłokach porannej mgły. Szliśmy z modlitwą, wśród znaków złączenia nieba i ziemi, ku Bożej przestrzeni, do której wezwała nas w ten niedzielny poranek Rodzina Ulmów, rodzina z tych pól, wzgórz, słońca, mgły. Po drodze przyłączały się kolejne osoby tak, że nasz ludzki potok potężniał, by w samej Markowej złączyć się z innymi pielgrzymami w rzekę ludzi pogodnych i życzliwych.
Przybyliśmy na markowskie błonia kilka minut po siódmej. Gdy rozpoczęła się Msza słońce było już wysoko oświetlając letnim ciepłym, blaskiem uczestników. Niezwykłej uroczystości, której punktem kulminacyjnym było ogłoszenie całej rodziny Ulmów błogosławionymi przewodniczył kard. Marcello Semeraro, Prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. Jego osobistym udziałem było włączenie do grona kanonizowanych także nienarodzonego dziecka Ulmów, które jest męczennikiem krwi, tak jak wszyscy członkowie tej rodziny. We wzruszającej homilii kardynał Semeraro wskazał na niezwykłe okoliczności męczeństwa, jakim było mężne, codzienne pokonywanie strachu dla zapewnienia warunków dla życia własnego, dzieci i ratowanych żydowskich rodzin. Męstwo to wielokroć przekraczało uczynek miłosiernego
samarytanina, który był odniesieniem dla postawy rodziny Ulmów, ponieważ za każdą chwilę bycia razem, za każdą kromkę chleba, za każdą szklankę mleka groziła śmierć ustanowiona przez Niemców. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, co oni wszyscy przeżywali w ciągu półtora roku serdecznego przecież współprzebywania, co przeżywali wszyscy Polacy pomagający żydom w tym nieludzkim czasie. Jaką odwagą się wykazywali w każdej chwili, w której świadczyli, że Boże prawo miłości znosi barbarzyńskie prawo ludzkie.
I chociaż okrucieństwo śmierci nas poraża, to jak podkreślił kard. Semeraro, nie powinniśmy się na tym skupiać. Chwila beatyfikacji, którą przeżywaliśmy, była jak obłok, w którym spaja się niebo z ziemią, w którym połączone serca wyznają wielką wdzięczność miłosiernemu Bogu życia. On uczynił błogosławioną Rodzinę Ulmów swoimi i naszymi pomocnikami, po to, by Boże miłosierdzie przez nich docierało do naszych rodzin na zawsze…
Andrzej Mazan
PS. Będę do tego wydarzenia wracał, bo jest cudem w naszych oczach i warto przy nim trwać.
(Jest to także treść felietonu w Naszym Dzienniku z 14.09.2023)
Home » Aktualności » Dzień radości