Nasz cel, duma i radość…
Upływa ponad sto lat od czasów, w których Polska odzyskała państwowość, określiła swoje granice i wśród narodów świata zaczęła na nowo wieść suwerenne życie polityczne. Warto zadać pytanie – czy jej się to udało? Można dawać różne odpowiedzi. Ale – spoglądając wstecz – można dostrzec to, co historia uwidoczniła jako podstawowy cel istnienia naszej Ojczyzny, to, co mogłoby być próbą odpowiedzi na pytanie Słowackiego: Polska – ale jaka?
Mijające stulecie, w którym Polakom przyszło żyć było czasem największych w historii ofiar i najstraszniejszego cierpienia, które sąsiedzi przygotowali Polakom. Było próbą wchłonięcia nie tylko terytorium ale zaplanowaną eksterminacją narodu podjętą przez Niemcy i Rosję. Było jednocześnie okresem brutalnej walki o umysły, o wykorzenienie polskości z serc i zabicie na zawsze misji, jaką było szerzenie i obrona chrześcijaństwa.
A jednak przetrwaliśmy tę zagładę. Jaką mocą? Och – jest to znane. Mocą kultury przenikniętej wiarą Chrystusową. Jest ironią, że w Polsce w XXI wieku, po świadectwie hekatomby ofiar, jakie złożył polski Kościół i jego kapłani w tym stuleciu, po pontyfikacie polskiego papieża, który starał się uczynić świat bardziej ludzkim, neguje się wpływ Kościoła Katolickiego nie tylko na losy Polski, ale także na losy Europy i świata. A przecież bez wiary nie byłoby Polski. Bo skąd trwa w nas dążenie do wolności, skąd wypłynęła zdolność do obrony przed nawałą 1920 roku? Skąd brała się siła do oporu w II wojnie światowej, do heroizmu Powstania Warszawskiego, walki żołnierzy niezłomnych? Czy byłaby możliwa Solidarność i upadek komunistycznej Rosji gdybyśmy nie wierzyli, że Chrystus jest celem człowieka i narodów? Kościół zdołał wytworzyć tak silny fundament tożsamości, że po I wojnie światowej możliwe było niemal natychmiastowe zjednoczenie porozbiorowych dzielnic w jeden organizm państwowy. On dawał ciągłą siłę ducha do przetrwania szalonego nacisku ideologicznego nazizmu i komunizmu, które wykorzystując siłę techniki i medycyny zbudowały w centrum Europy przemysł zabijania i deprawacji.
Paradoksalnie – w czasach największego upadku kultury europejskiej, bo tak należy ocenić ostatnie sto lat, Kościół katolicki zrodził najpiękniejsze wzory bohaterstwa, ofiary. Tysiące świętych, którzy żyli wśród nas, ci znani z imienia i ci nieznani, są tymi, którym zawdzięczamy prawdziwą niepodległość. Jesteśmy ich dziedzicami. Toczymy dalej walkę rozpoczętą w 1918 o taką suwerenność, w której wykuwa się człowiek na miarę Chrystusa i pomocą Jego i naszego Kościoła. To jest misja uniwersalna, naszych rodzin i naszej szkoły. Nasz cel, duma i radość…
Autor tekstu: dr Andrzej Mazan
Tags:felieton KSR niepodległość